niedziela, 23 września 2018

Pytania graniczne

Na przykład: co robić z zeschłymi bagietkami? Albo: jak zmniejszyć ból głowy po całym dniu mówienia (nieudolnie) po francusku? Pisać teksty krytyczne po polsku, czy skupić się na tym, co tu i teraz? Zacząć planować przyszły rok, czy ponownie: skupić się na tym, co tu i teraz? Dlaczego z każdym wyjazdem wyjeżdżam z coraz większą ulgą, a potem coraz bardziej tęsknię? Czy da się tak jeszcze długo pociągnąć?

I same odpowiedzi: nie wiem, albo: "pomyślę o tym jutro".

Na razie między jedną przeprowadzką a drugą znowu przechadzam Paryż wielokilometrowymi trasami; ponownie odkrywam przedziwną różnicę w zachowywaniu się w przestrzeni ludzi w wielkich miastach (takich jak Paryż) i takich jak Warszawa. W Warszawie nie sposób w zasadzie nie zostać staranowaną w ten czy inny sposób, w puste przestrzenie środków komunikacji miejskiej kontrastują z przydrzwiowym tłumem – zupełnie, jak gdyby odbywała się tam najlepsza część całej imprezy. W Paryżu ponownie odkrywam ukryty porządek transportu publicznego (tymczasem miasto zdążyło się zatłoczyć na niespotykaną dla mnie dotąd skalę; zaliczyłam już stanie w kolejce do metra, oczekując na drugi lub trzeci z kolei skład, który ma przyjechać dopiero za kilka minut). Choć pierwsze dni przyniosły upał, okraszony już typowo jesiennym, bursztynowym światłem, to od wczoraj Paryż stał się taki, jakim będzie (z niewielkimi wyjątkami) przez następnych 5-6 miesięcy: miastem, w którym słońce świeci z częstotliwością podobną Londynowi (tru story), a pada tu zaledwie odrobinę rzadziej. Może szarość i deszcz ukoi permanentne poczucie bycia nie-tu, jeśli w ogóle bycia gdziekolwiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz